Czytający bloga Directioners. ♥

wtorek, 25 września 2012

Part Five

***AUDREY***

Usłyszałam z pokoju, który znajdował się za ścianą jakieś trzaśnięcie. Zaciekawiona udałam się tam, aby sprawdzić o co chodzi. Gdy weszłam, zastałam tam wściekłą Court. 

- Jezus, Courtney. Co się stało? - zapytałam . Zawsze martwiłam się o moją siostrę. No bo ja to ta starsza. Może i o kilka minut, ale zawsze coś. 
- Bo.. Bo Niall pisał do Demi Lovato , że kocha wieczór, który na pewno spędził z nią. - zanosiła się od płaczu. Było mi jej cholernie szkoda. 
- Mówiłam Ci, że to palanci. Chodź, idziemy na miasto. Co Ty na to? - zapytałam z nadzieją w głosie. W odpowiedzi tylko kiwnęła głową na tak. Poszłam do mojego pokoju się przebrać i zeszłam do salonu. Moja siostra już tam czekała ubrana w to. Rodzice siedzieli w      swoich gabinetach jak zwykle zapracowani. Dobrze, że się bynajmniej nie czepiali. Wsiadłyśmy w mój samochód i pojechałyśmy. Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. 
- To gdzie idziemy? - zapytałam*
- Może do Milk Shake City, a potem na zakupy? - odpowiedziała Courtney.
- Jasne.
Poszłyśmy do MSC. Ja zamówiłam shake'a śmietankowego, ale moja siostra musiała oczywiście kupić One Direction. Przyjechałam tutaj z nią żeby nie myślała o nich tyle, ale ona oczywiście musi postawić na swoim. Nagle drzwi od budynku się otworzyły, a ja odruchowo spojrzałam w tamtą stronę, co było wielkim błędem. Stało tam pięciu przygłupów. 
- Nie odwracaj się, proszę. - szepnęłam do siostry. 
Na całe szczęście uczyniła moja prośbę. Oni usiedli w drugiej części sali. 
- Na trzy wychodzimy. 1..2..3..- i wstałyśmy od stolików starając się dyskretnie wyjść. Niestety tuż przy drzwiach nas zauważyli.
- Audrey.. Courtney.. Chodźcie do nas! - krzyknął nie kto inny jak pasiak. zabiję kiedyś tego gościa. Moja siostra gwałtownie się odwróciła i pobiegła w ich stronę. Ja powoli ruszyłam za nią. 
- CZEGO?! - warknęłam.
- Ej, ej.. Spokojnie. - próbował uspokoić mnie Liam.
- Koleś, myślisz, że jak Cię polubiłam to znaczy, że możesz mnie uspokajać?! NIE! Miałyśmy iść z Courtney na zakupy, ale oczywiście pojawiliście się wy. - znowu krzyknęłam. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Court, idziemy? - zapytałam lekko podirytowana. 
- Tak, tak. Na razie chłopacy. - powiedziała.
Gdy byłyśmy już przed centrum zapytała się mnie:
- To przed nimi uciekałyśmy, tak? 
Kiwnęłam tylko głową. 
***
Wróciłyśmy do domu. Ja kupiłam sobie cztery zestawy : zestaw 1 , zestaw 2 , zestaw 3 , zestaw 4.  Courtney za to kupiła sobie tylko dwa zestawy, ale i tak dobrze. Przecież ona była wcześniej na zakupach. Rzeczy Court : zestaw 1 , zestaw 2.  Poszłam do swojego pokoju, założyłam dresy i poszłam pobiegać. Gdy wróciłam, dziękowałam Bogu, że nie spotkałam żadnego z przygłupów. Ale ten Harry to całkiem niezłe ciacho.. 
- Kur*a, Drey. Opanuj się. Ty ich nienawidzisz. - mówiłam do siebie w myślach. 
Poszłam wziąć orzeźwiający prysznic i usnęłam. 

*~*

Witajcie Kochani Czytelnicy. Przepraszam, że rozdział taki bez sensu i nic się nie klei, ale nie mam weny. Musiałam coś dodać, bo nie chciałam, abyście tak długo czekali. Jeszcze muszę dodać na moje 2 blogi i będę wolna. Niestety nie wiem kiedy to zrobię, ponieważ mam szlaban do soboty. Niby. ; D Jak dobrze się zachowuję to mogę siedzieć na kompie. ; P 
Okeej, kończę. ; * 
Dobranoc Directioners. Jednokierunkowych. ♥

2 komentarze:

  1. Super rozdział czyli może jednak Drey i Harry się zaprzyjaźnią a potem coś więcej :-D:-D czekam na kolejny. Kocham Was dziewczyny Wasza Milenka :-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń